Dzisiejsza recenzja dotyczy powszechnie znanych Roshe run'ów .
Osobiście posiadam je od niedawna ale uważam że są to jedne z najwygodniejszych butów jakie posiadałam.
Teraz wymienię kilka zalet które posiadają 😊😉 :
- lekkie
- wygodne
- mają orginalne wzory
- pasują do większości ubrań , nawet do spódnic , i sukienek
Osobiście posiadam je od niedawna ale uważam że są to jedne z najwygodniejszych butów jakie posiadałam.
Teraz wymienię kilka zalet które posiadają 😊😉 :
- lekkie
- wygodne
- mają orginalne wzory
- pasują do większości ubrań , nawet do spódnic , i sukienek
Roshe to naprawdę ciekawa sprawa, bo pierwszy but tego typu wypuszczony został raptem w roku 2012. Naprawdę szybko zdobył on sobie popularność, a w Polsce wiele różnorodnych edycji tego modelu jest łatwo dostępnych od dobrych paru lat.. Ja sama swój model bótów nabyłam niedawno ,tak naprawdę bardzo mało wiedząc o samym bucie.
Co najważniejsze, choć nazwa może temu zaprzeczać, nie jest to wcale model przeznaczony do biegania. Pewnie, możecie sobie w nich wyskoczyć na jogging, jeśli Wam naprawdę zależy, ale na pewno nie będzie to najlepszy wybór. Jest wiele innych butów, które zostały stworzone praktycznie tylko i wyłącznie z myślą o bieganiu. W przypadku Roshe Runów, warto zdecydować się jednak raczej na podejście lifestylowe.
Na model ten składają się tak naprawdę dwie bardzo istotne rzeczy. Po pierwsze, spora podeszwa. To bardzo charakterystyczny element Roshe Runów, podobnie jak jeszcze bardziej nietypowa podstawa we wszystkich Air Maxach. Podeszwa jest tu spora, ale co za tym idzie, także w odpowiedni sposób amortyzuje ona wszelkie niedogodności terenu.
Drugi ważny element Roshy to oczywiście góra buta. Jak się okazuje - także bardzo nietypowa. To z jej powodu w tym modelu nie wyskoczysz raczej na dwór w zimie, ani podczas wielkiej ulewy. Całość stworzona bowiem została z delikatnej, luźnej tkaniny.
To również ma jednak swoje plusy. Roshe są bardzo przewiewne, a do tego łatwiej dopasowują się do stopy właściciela. Nie muszę chyba wspominać, że całość jest dzięki tamu nadzwyczajnie lekka? W bucie tym tak naprawdę czuć bardziej podeszwę, aniżeli jego górę - właśnie dzięki tej siatce. Podczas ich pierwszego założenia, czułem się prawie równie zachwycony, co po pierwszych krokach we Free Runach.
Ale, ale! Jest też i druga strona medalu. Jeśli Wasze podejście opiera się na zasadzie: "kupię jedne buty i przechodzę w nich cały sezon" - Roshe nie są dla Was. One po prostu nie pasują na każdą pogodę. Jasne, lato w nich wytrwacie, ale co z czasem, gdy na zimowe buty wciąż jest jeszcze za ciepło, ale polska jesień daje się już we znaki? Wtedy ten model raczej powinniście sobie odpuścić.
Natomiast jeśli szukacie nietypowego uatrakcyjnienia Waszego sneakersowego zbioru, Roshe wypadają jako naprawdę ciekawa opcja. Świetnie nadadzą się na wypad do miasta w gorące samo południe, jak i przez większość naszej pięknej wiosny. Roshe spokojnie dorwiecie za około 200/300 złotych, a wybór kolorów jest spory.